Szczepionka na głupotę

Miałem się na tym blogu nie bawić w publicystykę, a tylko pisać o nauce – taki był mój zamiar. Jednak od kilkunastu miesięcy narasta we mnie rozgoryczenie i złość i postanowiłem dać temu upust.

Ubolewam, ubolewam okrutnie nad polską publicystyką naukową. Chcielibyśmy o sobie myśleć, jako o społeczeństwie szybko rozwijającym się, a może nawet już rozwiniętym, jednak powszechny (mniej lub bardziej, czasem naprawdę żałuję, że nie mniej!) dostęp do interentu nijak się przekłada na nasz lepszy dostęp do wiedzy – i nie należy tu mylić wiedzy z niesprawdzonymi, bałamutnymi informacjami – czy lepsze zrozumienie nauki. Zapamiętajcie teraz, ‚zrozumienie’ to słowo-wytrych.

Źródło: flickr (Anders Rueda, CC SA)
Źródło: flickr (Anders Rueda, CC SA)

Dla tego stanu rzeczy widzę dwa powody: po pierwsze, polskie środowisko naukowe, które zapatrzone jest w swoje badania (a czasem stołki; bywa, że trudno odróżnić) i w ciągłej pogoni za funduszami, nie ma czasu, bądź chęci, a najpewniej obu, aby o nauce społeczeństwu komunikować. Wyznacznikiem tego niech będzie to, że działy naukowe polskich dzienników leżą i kwiczą, że w polskiej blogosferze jest może ze 20 aktywnych blogów piszących o nauce, a Polskie Stowarzysznie Dziennikarzy Naukowych ma mniej niż 5 lat i może ze 40 członków. Z drugiej jednak strony winię odbiorcę, czyli społeczeństwo, które jest gnuśne i zbyt leniwe, żeby nauką się zajmować, choćby jako hobby. Z jednej strony szczycimy się rosnącym szybko odsetkiem obywateli z wyższym wykształceniem, z drugiej strony większość naszych magistrów publikacji naukowej w życiu w ręce nie miała.

Dlatego, gdy przychodzi czas, kiedy nauka musi się zmierzyć z zabobonem, przesądem i dezinformację, nauka w Polsce przegrywa. Na pocieszenie dodam tylko, że przegrywa także w krajach, które w tym zakresie są eony przed nami, jak Wielka Brytania, czy Niemcy.

I tu, po tym moim przydługim narzekaniu, docieram do sedna, o którym chciałem dzisiaj pisać – do szczepionki MMR i jej rzekomego związku z autyzmem.

Dwa kraje, w których tzw. szczepienie MMR – jest to skrót od angielskich nazw chorób, przeciw którym jest to szczepienie, odry (measles), świnki (mumps) i różyczki (rubella) – wywołuje najwięcej kontrowersji to Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone.

W Wielkiej Brytanii pierwsze niepokoje pojawiły się w 1998 roku po tym, jak gastroenterolog Andrew Wakefield najpierw ogłosił na konferencji prasowej swoją hipotezę, że wirus odry stosowany w szczepionce MMR powoduje tzw. zespół przeciekającego jelita, przez co różne toksyczne subtancje, które w normalnych warunkach byłby wydalone, dostają się do krwi, a następnie do mózgu, a następnie opublikował – i ta publikacja niewątpliwie zapewniła mu oddzielną lożę w piekle naukowców – w prestiżowym brytyjskim piśmie medycznym Lancet pracę, w której sugerował związek między szczepionką MMR a pojawianiem się autyzmu u dzieci. Jego hipoteza odbiła się w świecie szerokim echem – w Polsce wspomniały o niej wszystkie duże serwisy informacyjne.

Do publiki dotarła więc pogłoska – nawet nie informacja – że szczepionka MMR powoduje autyzm. Rzesze rodziców już tylko słysząc MMR i autyzm w jednym zdaniu założyły, że każde zaszczepione dziecko momentalnie zapadnie na to schorzenie. Wielu rodziców pyta też ciągle i niezmiennie, jaki interes w tym wszystkim mają koncerny farmaceutyczne produkujące szczepionki (mimo, że szczepienia MMR jako obowiązkowe nie jest płatne). Nikt jednak nie pyta o interes Wakefielda, który przeoczył w swojej publikacji fakt (a umieszcza się takie informacje zawsze na końcu pracy), że w czasie gdy publikował swoje wypociny w Lancecie na zatwierdzenie oczekiwał jego patent na alternatywną szczepionkę przeciwko odrze.

Pominę całą kampanię, która miała miejsce w ostatnim dziesięcioleciu, bo musiałbym napisać 10-stronnicowy artykuł, a nie wpis na blogu. Dodam jednak, że badania naukowe – potwierdzone, powtórzone, recenzowane – dowiodły, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między szczepionkami, w szczególności szczepionką MMR, a pojawianiem się autyzmu. Doktor Wakefiled stoi zaś w chwili obecnej w obliczu poważnych zarzutów ze strony Głównej Rady Medycznej (General Medical Council).

W dodatku zwolennicy spiskowej teorii powołują się – i jakże często w starciach z nauką zdarzają się takie nadużycia – na statystyki mówiące, że ilość przypadków autyzmu w ostatnich 30 latach znacząco wzrosła (wraz z pojawianiem się kolejnych szczepionek, a jakże). Pomijają jednak milczeniem komentarz do tej statystyki: że autyzm w ciągu ostatnich 30 lat został znacznie lepiej zdefiniowany. Że schodzenia, które dawniej nie były włączane do spektrum autyzmu, jak np. zespół Aspergera, dzisiaj są kwalifikowane jako jego łagodna forma (a sam zespół Aspergera to jakieś 50% diagnozowanych przypadków autyzmu!). Nikt nigdzie nie wspomina, że autyzm często zaczyna się objawiać w okolicach 2-3 roku życia, co u szczepionego dziecka ma miejsce zazwyczaj kilka miesięcy po szczepieniu MMR. Przeciwnicy szczepionek „zapominają” często zaznaczyć, że u dzieci nieszczepionych autyzm pojawiłby się w mniej więcej tym samym czasie.

Możecie się zastanawiać, czemu w ogóle się tak pieklę. W końcu powinien być to wybór rodziców, czy chcą dziecko szczepić, czy też nie. Myślę, że w świetle epidemii świńskiej grypy, z którą obecnie zmaga się wiele krajów na świecie, powinniśmy zadać sobie pytanie: a co, jeśli byłaby to znacznie groźniejsza choroba? Co, gdybyśmy mieli do czynienia z epidemią, czy wręcz pandemią odry? I nie, odra nie jest, jak przeczytałem na pewnym polskim forum w wątku poświęconym szczepionkom, lekką chorobą, na którą przecież, jak byliśmy młodzi, chorowały całe szkoły bez żadnych szczepień i nikt nie miał powikłań. Ludzie umierali i będą umierać na odrę, czy tego chcemy czy nie, jedyne co możemy zrobić, to szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić. A sprawa nie jest błaha: w Stanach Zjednoczonych w ostatnich latach spadła ilość szczepień. Procent szczepionych jest dość istotnych epidemiologicznym wyznacznikiem – kiedy spada poniżej pewnego poziomu, innego dla każdej choroby, tzw. progu odporności grupowej (ang. herd immunity threshold) prawdopodobieństwo zarażenia się osób niezaszczepionych wzrasta dramatycznie. Próg ten dla odry to 90% i w niektórych stanach procent szczepionych zbliża się niebezpiecznie do tej granicy. W Polsce nie stoimy jeszcze przed takim ryzykiem, ale nie oznacza to, że powinno się popierać nieszczepienie dzieci. Bo po pierwsze robi się krzywdę im, narażając je nie tylko na odrę, ale i na nieprzyjemne i niebezpieczne po niej komplikacje, jak zapalenie mięśnia sercowego, czy zapalenie mózgu, a po drugie, naraża się inne dzieci, które z naszym dzieciakiem mają kontakt. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie publiczne, tu nie ma taryfy ulgowej.

Na koniec tej tyrady, nieco ku uspokojeniu przerażonych rodziców: w pierwszym numerze tegorocznego Przeglądu Epidemiologicznego grupa medyków z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego opublikowała pracę, w której pokazała – ponownie – że nie ma związku między szczepionką MMR a autyzmem. Jest to praca tym dla nas istotniejsza, że badania przeprowadzono w kraju na polskiej populacji. Gdyby ktoś więc miał wątpliwości z gatunku, że Brytyjczycy są inni, bo żyją na wyspie, a Amerykanie są inni, bo mają płatną opiekę zdrowotną, ta publikacja powinna rozwiać ich wątpliości. I mam szczerą nadzieję, że rozwieje.

[Lack of association between MMR vaccination and the incidence of autism in children: a case-control study], D. Mrozek-Budzyn, A. Kiełtyka, R. Majewska, Przegl. Epidemiol. 63(1):107-12; 2009

„A Broken Trust: Lessons from the Vaccine–Autism Wars”, Liza Gross, PLoS Biol. 7(5): e1000114; DOI: 10.1371/journal.pbio.1000114 (26 May 2009)

„Ileal-lymphoid-nodular hyperplasia, non-specific colitis, and pervasive developmental disorder in children”, A. Wakefield, S. Murch, A. Anthony, J. Linnell , D.M. Casson, M. Malik, M. Berelowitz, A. Dhillon, M. Thomson, P. Harvey, Lancet351(9103):637-41; DOI: 10.1016/S0140-6736(97)11096-0 (28 Feb 1998)

„A measles epidemic threshold in a highly vaccinated population”, J. Wallinga, J.C.M. Heijne, M. Kretzschmar, PLoS Med. 2(11): e316; DOI: 10.1371/journal.pmed.0020316 (18 Oct 2005)

12 Comments

  1. Co za bzdury. Prawda jest taka, że w naszym, kraju dziecko przed każdym szczepieniem jest tylko osłuchane i nic poza tym. Nie robi się mu dokładnych badań, czy może być zaszczepione czy nie. Fakt, że dziecko przyjmowało kilka dni temu leki jest bagatelizowane. Rodzice wcześniaków nie są informowani, że szczepienia należy przesunąć w czasie. Gdy rodzic zgłasza, że jego dziecko miało po szczepieniu jakieś odczyny spotyka się z nieprzyjemnościami. Nikt nie notuje tego, a potem mamy wspaniałe statystki, jakie to szczepienia są super i nie ma po nich skutków ubocznych. Już dawno udowodniono, że jeżeli dziecko ma często infekcję, słabą odporność, leczy się go antybiotykami szczepienia moga przynieść więcej szkody niż pożytku. Znam lekarzy, którzy nie szczepią swoich dzieci, bo nie chcą im podawać trucizny, a sami robią rodzicom pranie mózgu jakie to szczepienia są konieczne, tylko dlatego, że mają za to profity od firm farmaceutycznych. Wielu lekarzy twierdzi, że nie ma nic gorszego od MMR. A to, że autyzm objawia się ok 2 – 3 roku życia to kłamstwo. Wtedy najczęściej jest zauważany, bo dziecko zaczyna mieć kontakt z rówieśnikami, a jego objawy są widoczne o wiele wcześniej. Oczywiście, że zwykły szary rodzic może tego nie zauważyć. Myśli, że jego dziecko ma taki charakter, taki jego urok. Jednak gdy ktoś wie „z czym to się je” zauważy objawy o wiele wcześniej. Nie są to tylko puste słowa. Moje dziecko ma Zespół Aspergera. Nawiasem mówiąc, gdy powiedziałam o tym pediatrze zapytał mnie którą część ciała dziecko ma sparaliżowaną. Taka jest służba zdrowia.
    Co do szczepień powinna być to decyzja rodziców, po przedstawieniu im wszystkich korzyści i szkód jakie niosą szczepienia. Lekarze wspominają jedynie o zaczerwienieniu i możliwej gorączce, a co z resztą? Czy nowy notesik, długopis, wczasy są aż tak ważne? Jak pacjent nie jest na pierwszym miejscu to niech chociaż przyjmą to minimum „nie szkodzić”. Nie znam dziecka, które nie maiło jakiś powikłań po MMR i nie znam dziecka, które ma to zanotowane w karcie przez lekarza. No tak ale jakie statystyki są ładne. Oczywiście jak się rodzic w tym kraju nie zgodzi na szczepienie ma straszne problemy. Wolny kraj. A ja się pytam gdzie jest w tym kraju miejsce na poszanowanie człowieka.

    Polubienie

  2. Bardzo fajny post. Swiadomosc naukowa swiata lezy .i kwiczy … … niestety to zjawisko bardziej skomplikowane niż ‚niedociągnięcia nauczycieli akademickich). Niedofinansowani naukowcy (w Polsce 5000 PLN na reke podstawowej za 24/7 oczekiwanych usłóg) szukaja funduszy …w przemysle …. przemysl medyczny ma to do siebie że ciężko jest cokolwiek udowodnić i czemukolwiek zaprzeczyć (duży wpływ ma na to dobrana próba) no i chyba względnie łatwo jest manipulować rezultatem … dodatkowo pewnych pytan sie nie zadaje poniewaz nikt nie chce za nie zaplacic. Dobór problemów badawczych jest czesto wynikiem czystej kalkulacji)- co z tego że można rozwiazac fascynujace i wartosciowe problemu jesli nikt nie jest zainteresowany pokryciem kosztow badania. (np. korporacje)

    Polubienie

  3. Nie przeczę, że taka praca powstała. Podobnie jak w okresie tzw. pandemii 2009/2010 wielu lekarzy z tytułami profesorskimi pisało o konieczności szczepień ostrzegając o strasznych konsekwencjach dla tych, którzy tego nie uczynią. Lekarz pediatra, homeopata, osoba z ogromnym doświadczeniem nie tylko naukowym ale i praktycznym powiedział krótko: „po raz pierwszy wstydzę się, że należę do grona lekarzy… te artykuły są po prostu sponsorowane.”
    Świat Nauki jest światem zwykłych ludzi…i tu mamy chciwość, manipulacje i zwykłe pomyłki, do których niewygodnie jest się przyznawać. Nie twierdzę, oczywiście, że wszyscy zwolennicy szczepień są oszustami. Proszę jednak zapoznać się z opiniami rodziców, którzy zaszczepili swe dzieci tzw. bezpiecznymi dla zdrowia szczepionkami jak często pozostawiani są samym sobie…Z opiniami lekarzy, którzy podjęli się leczenia takich dzieci. O szczepionkach z adjuwantami, których nie było w opisie składu szczepionki…Można by tak długo. Temat jest oczywiście obszerny i bardzo kontrowersyjny.
    Tak to już jest, nauka idzie swoją drogą, a życie swoją…

    Polubienie

    1. „Lekarz pediatra, homeopata, osoba z ogromnym doświadczeniem nie tylko naukowym ale i praktycznym powiedział krótko: “po raz pierwszy wstydzę się, że należę do grona lekarzy… te artykuły są po prostu sponsorowane.”

      Ja się z kolei wstydzę, że są lekarze homeopaci.

      Polubienie

    2. @danka
      czy ukazały się recenzowane publikacje wyników badań, z których wynikała „konieczność szczepień na świńską grypę”? Chyba nie porównujesz wypowiedzi prasowych „osób z tytułami profesorskimi” z recenzowaną publikacją w czasopiśmie naukowym?

      >>A najlepsza mądrość to mądrość natury…

      gdybyśmy ślepo trzymali się tej mądrości, żylibyśmy jak nasi przodkowie. Umieralibyśmy w wieku 30-40 lat, bez zębów, zatruci sporyszem („ekologiczna żywność”), a z naszych dzieci wiek niemowlęcy przeżywałoby w najlepszym razie co drugie

      Polubienie

  4. No i mamy lepiej… Widać to gołym okiem w gabinetach lekarskich, a raczej w poczekalniach… Czytuję różne publikacje, ale najbardziej cenię sobie informacje z pierwszej ręki. W zeszłym roku w Niemczech wiele dzieci chorowało na Odrę, ciekawym jest fakt, że były to głównie dzieci szczepione… Nieszczepione jakoś skuteczniej opierały się chorobie lub łagodniej ją przechodziły. Informacja ta pochodzi od dobrej znajomej w Niemczech będącej lekarzem.
    Najlepszym dowodem jak łatwo dać się uwieść tzw. „świadomości naukowej” jest przykład epidemii świńskiej grypy. Nabito w butelkę prawie całą Europę. Ciekawe, że jakoś nic nie mówiono, by ktoś poniósł za to jakieś konsekwencje. A najlepsza mądrość to mądrość natury… Zabawy w Boga prowadzą nas raczej ku degeneracji niż ku świadomości, szkoda, że tego nie potrafią niektórzy dostrzec.
    Cóż, popularyzujcie dalej… na szkodę swoją i innych :(

    Polubienie

    1. W zeszłym roku w Niemczech wiele dzieci chorowało na Odrę, ciekawym jest fakt, że były to głównie dzieci szczepione… Nieszczepione jakoś skuteczniej opierały się chorobie lub łagodniej ją przechodziły.

      To oczywiście nieprawda. Załączam link do wykresu z niemieckiej pracy na temat różnic między dziećmi szczepionymi a nieszczepionymi, pokazującego, że dzieci nieszczepione częściej zapadają na odrę niż dzieci szczepione. I nic dziwnego.

      Polubienie

    2. „Cóż, popularyzujcie dalej… na szkodę swoją i innych :(”

      Na szkodę swoją i innych to ogłupiajcie społeczeństwo dalej, odbierając mu jedną z najlepszych form ochrony przed patogenami wywołującymi epidemie. Nagle znaleźli się specjaliści, od ratowania świata przed bezwzględnymi koncernami. Przez tyle lat nie zauważono, że to właśnie szczepione dzieci chorują, a większość nękających nas wcześniej chorób ustąpiła dzięki mądrości natury.
      Jestem doprawdy głęboko przerażony powszechnym brakiem krytycznego myślenia i popularnością myślenia mitycznego. Skąd to się bierze?

      Polubienie

  5. Wielki plus! Świadomość naukowa polaków leży i kwiczy. Co gorsza nie ma najmniejszego zamiaru podnieść się z tego barłogu. Dobrze m=pamiętam dyskusje na spotkaniach rodzinnych, podczas których starałem się przekonać innych, że GMO w cale nie jest takim zagrożeniem, że Green Peace przesadza etc. Co niektórzy bronili z zaciekłością swoich racji pomimo, że nie mieli żadnych sensownych argumentów. Nie chcę obrażać w tym momencie mediów, ale czasem karmi się społeczeństwą papką i ono w to wierzy (o zgrozo!). Podczas ankiety przeprowadzonej na „DNA Encyklopedia Życia” padała np. odpowiedź na pytanie „Czemu boisz się GMO?” – „Bo mnie zmutuje”. Ręce opadają… Jedyne co możemy zrobić to popularyzować, popularyzować i mieć nadzieję na to, że będzie lepiej…

    Polubienie

    1. nie znane sa dlugofalowe konsekwencje zajadania GMO (brak zroznicowania) … nie mielismy kiedy ich poznac …. nie bardzo chyba tez wiadomo dlaczego wystepuje nietolerancja na gluten (w USA nagminnie) ? – moze modyfikowane ziarna zboza maja wiecej gludentu niz tradycyjne odmiany?

      Polubienie

Dodaj komentarz