Mityczny genom, czyli jak zrobić z siebie idiotę

Regularni bywalcy bloga wiedzą, że oprócz moich wynurzeń na temat naszej cudnej polskiej naukowej blogosfery, open access, uroków i problemów związanych z publikacjami naukowymi, większość moich tekstów opiera się na zrecenzowanych pracach naukowych opublikowanych w mniej lub bardziej renomowanych periodykach. Innymi słowy, że o badaniach z drugiej ręki piszę rzadko.

Dzisiaj jednak chciałem kilka słów o właśnie takich badaniach napisać – ale podkreślam, że praca nie została jeszcze opublikowana, chociaż według zapewnień autorów jest już w zaawansowanym stadium peer-review. Amerykańska firma DNA Diagnostics opublikowała dzisiaj bowiem notkę prasową dotyczącą badań prowadzonych w tejże firmie pod kierownictwem niejakiej dr Melby Ketchum.

Dr Ketchum ogłosiła, że końca dobiegło właśnie pięcioletnie badanie, którego głównym wynikiem było zidentyfikowanie – na podstawie mitochondrialnego i jądrowego DNA pochodzącego z próbki włosa (włosia?) – nowego gatunku z plemienia Hominini spokrewnionego z człowiekiem. Tym nowym gatunkiem ma być legendarny Sasquatch, czyli po naszemu: Wielka Stopa.

Artysty wizja Wielkiej Stopy. /źródło: wiki (domena publ.)

Już tyle by wystarczyło, żeby nawet najbardziej dostojny naukowiec zrobił z siebie błazna. Dr Ketchum poszła jednak jeszcze dalej i dodała, że gatunek powstał na skutek krzyżowania nieznanego gatunku z plemienia Hominini z człowieczymi samicami. Brak jakichkolwiek dowodów na obecność innych niż człowiek humanoidów na kontynencie amerykańskim w niczym jej tutaj nie przeszkadza.

Dr Ketchum swoje wywody kończy następująco:

Genetycznie sasquatche są ludzkimi hybrydami z niewątpliwie współczesnym matczynym materiałem genetycznym. Władze wszystkich szczebli muszą uznać ich [je?] za rdzennych mieszkańców [Ameryki] i natychmiast poczynić kroki w celu ochrony ich ludzkich i konstytucyjnych praw przed tymi, którzy w ich kulturalnych i fizycznych różnicach dopatrywać się będą przyzwolenia na to, aby na nich [nie?] polować, łapać i zabijać.”

Nie bardzo wiem, co tu więcej dodać: dr Ketchum wprost oskarża bliżej nieokreślone (ale współczesne, czyli nie mówimy tu o wczesnych ludach przybyłych do Ameryki tysiące lat temu) Amerykanki o współżycie z bliżej nieokreślonym człowiekopodobnym zwierzęciem. I wzywa amerykański rząd do ochrony konstytucyjnych praw tego zwierzęcia. Nie wiem, czy się śmiać – czy płakać.

Zakończę więc tak, jak redaktorzy portalu GenomeWeb – ponieważ, jak donosi notka prasowa, praca na ten temat jest ponoć w późnym stadium recenzji, oczekiwać należy, że w nieodległej przyszłości będziemy mogli wszyscy poczytać w detalach o tych niewątpliwie rewelacyjnych (bo nie powiem, że rewolucyjnych) wynikach dr Ketchum i jej zespołu. Póki co jednak pozostaje nam cierpliwie czekać.

12 Comments

    1. Ależ skąd.
      DNA Diagnostics dba Shelterwood Laboratories, Timpson, TX, 75975, USA

      Dr Melba Ketchum ma kilkanaście publikacji w renomowanych czasopismach i rzeczywiście poważny dorobek. Zarówno badawczy jak i twórczy – jej nazwisko widnieje w kilku pracach opisujących nowe metody badania SNP (tych mutacji od haplogrup). Nie można lekceważyć Jej doniesień o współżyciu z Wielką Stopą. Co będzie jak ma rację, a my tutaj jesteśmy zazdrosne głupki?

      Polubienie

    2. Czemu żywicie niewiarę w prawdziwą naukę?
      U mnie nie ma problemu. Ukaże się publikacja dr Ketchum, to prawdziwi naukowcy będą mieli okazję popisać się. Ukażą się recenzje, dodatki do akademickich pensji – sam miód!
      W tym momencie nie wiemy, czy dr. Ketchum to człowiek z fantazją, czy rzetelny naukowiec, który mozolnie pracuje, by nie wypuścić bubla.
      Nauce potrzebne jedno i drugie!

      Polubienie

  1. Czy naprawdę są naukowcy, którzy prowadzą takie badania?
    Tak.
    I kto daje im na to pieniądze? Chyba jakiś ekscentryczny milioner …
    Nie

    Genetyka to niezwykle popularna dziedzina wiedzy, i co najważniejsze – ze sporym rynkiem „konsumenckim”. Pracownie genetyczne, gdzie można sobie coś tam zbadać, potwierdzić pochodzenie od „Wikingów” a zaprzeczyć pochodzeniu od „Cyganów” (niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać) powstają jak grzyby na deszczu. Dlatego wielu naukowców porzuca nużącą drogę ‚normalnych” badań, idzie w komercję i potrzebuje rozgłosu.

    Polubienie

    1. Właśnie miałem pisać, że dr Ketchum pracuje w prywatnym przedsiębiorstwie, więc na szczęście nie wydaje na to (przynajmniej nie w oczywisty sposób) pieniędzy podatnika. Rozgłos niewątpliwie sobie zapewniła – jeśli nie sekwencjonowaniem Wielkiej Stopy, to już na pewno tym wzywaniem do walki o obronę konstytucyjnych praw sasquatchów.

      Jedna z moich koleżanek wyraziła wczoraj taką opinię, że teraz to raczej nie uda im się tych wyników jednak opublikować, bo żadne szanujące się pismo nie potrzebuje rozgłosu tego rodzaju. Ale i tu jednak się myli – dość jest poślednich, żeby nie powiedzieć podejrzanych, wydawnictw (niestety najczęściej open access, czyniąc całemu ruchowi niedźwiedzią przysługę), które obiecują peer-review szybko i solidnie, ale szybko to tylko koszą kasę za publikację, a solidnie to już w ogóle nic nie robią.

      Polubienie

      1. Niektóre dziedziny nauki o sporym zaangażowaniu konsumenckim są niestety „stracone” – za dużo komercyjnych paranaukowych instytucji prowadzących badania o nieznanej wiarygodności.

        Dyskutowałem kiedyś z Telemachem na temat możliwości przebadania suplementów diety z kwasami omega. Czy da się to zrobić? Nie da się. Nie ma jak przeprowadzić metaanalizy ze względu na mnogość danych, nie ma jak przeprowadzić badań prospektywnych czy retrospektywnych ze względu na niemożność zachowania rygorów badawczych (każdy je suplementowaną żywność i nawet o tym nie wie).

        Podobny los czeka (tak mi się wydaje) niektóre dziedziny genetyki populacyjnej. Już dzisiaj ilość danych uzyskanych przez komercyjne laboratoria znacznie przewyższa dane instytucji naukowych. Posiadając dane można zatem pisać prace o współżyciu z Wielką Stopą i czystości rasowej – kto i jak jest im w stanie zaprzeczyć?

        Polubienie

        1. W jakim sensie nie ma jak zbadać suplementów omega 3?
          Z tego co mi wiadomo istnieje mnóstwo badań nad wpływem kwasów tłuszczowych omega 3 (z suplementów oleju rybnego lub siemienia lnianego) na markery takich chorób jak miażdżyca, cukrzyca czy nowotwory. Metaanalizy takich badań jak najbardziej istnieją i są podstawą do tworzenia zaleceń żywieniowych (RDA).

          Polubienie

          1. Metaanalizy takich badań jak najbardziej istnieją i są podstawą do tworzenia zaleceń żywieniowych
            Owszem istnieją, ale nic konkretnego nie wykazały, albo mają kompletnie sprzeczne wyniki. Wielu autorów w sposób zawoalowany albo wprost przyznaje się do bezsilności w badaniu tego tematu.

            Poniżej wyniki dwóch metaanaliz – pozytywna sporządzona przez autorów koreańskich
            http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22493407

            Oraz negatywna, co ciekawe wykonana częściowo na tym samym materiale z Cochrane Central Register of Controlled Trials przez autorów greckich, opublikowana w prestiżowym czasopiśmie JAMA:
            http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22968891

            Takich przykładów jest rzeczywiście mnóstwo.

            Polubienie

        2. Goldacre pisał kiedyś o metaanalizach na temat kwasów omega i oleju lnianego, które nie ukazały się z prostej, komercyjnej przyczyny – wyniki były negatywne a producenci tabletek zagrozili badaczom pozwem.

          Polubienie

  2. Trudno uwierzyć, że to fakt, a nie prima aprilisowa (lub bliżej thanksgivingowa) kaczka dziennikarska. Czy naprawdę są naukowcy, którzy prowadzą takie badania? I kto daje im na to pieniądze? Chyba jakiś ekscentryczny milioner przekonany o tym, że sam miał bliskie spotkanie z Big Footem podczas jakiejś eskapady w Górach Skalistych.
    Nie obrażając nikogo, rozumiem, że w zamożnych państwach naukowcy mogą sobie pozwolić na „popuszczenie wodzy fantazji” w doborze tematów badań, ale wynurzenia dr Ketchum na temat, jakże krzywdzącej!, polityki społecznej jej kraju nie świadczą szczególnie o jej naukowej elokwencji. No cóż, kto powiedział, że researcher musi być poważny? Wszak każdy badacz poszukuje swojego miejsca na polu nauki. Dr Ketchum widać znalazła, a reszta świata ma się przynajmniej z czego pośmiać.

    Polubienie

Dodaj komentarz