WHO ostrzega

W przeciągu ostatnich dwóch tygodni Światowa Organizacja Zdrowa wypuściła w świat dwa ogłoszenia, które odbiły się w polskich mediach raczej nikłym echem (przynajmniej internetowych, gdyż polskiej telewizji nie oglądam, a radia nie słucham). Oba ogłoszenia dotyczą chorób zakaźnych i są w mniejszym i większym stopniu alarmujące.

I chociaż zasadniczo przeciwny jestem szerzeniu paniki, to uważam, że w tutaj warto panikę – przynajmniej kontrolowaną – jednak nieco szerzyć.

Piątego maja Organizacja upubliczniła ogłoszenie dotyczące obaw związanych z międzynarodowym rozprzestrzenianiem się dzikiego wirusa polio. To wydarzenie– gwałtowne rozpowszechnienie wirusa polio w ubiegłym roku i na początku 2014 w Azji, Afryce i na Środkowym Wschodzie – określono jako nadzwyczajne i nazwano zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Światowa Organizacja Zdrowia wezwała też do skoordynowanej międzynarodowej reakcji i zaleciła, aby osoby podróżujące za granicę woziły ze sobą certyfikaty szczepień (w naszym przypadku – żółtą książeczkę).

WHO przez pierwsze miesiące 2014 roku  (do siódmego maja) zarejestrowało 74 przypadki polio – trzy razy więcej niż w tym samym okresie w 2013 roku. Wiadomo, że problemem jest po pierwsze nieszczepienie dzieci w rejonach konfliktów zbrojnych, a po drugie nie robienie powtórnych szczepień przez dorosłych podróżujących międzynarodowo. To właśnie międzynarodowy tranzyt uważany jest za jednego z największych winnych obecnej sytuacji.

I chociaż może nam się wydawać, że WHO dramatyzuje, że znowu nawołuje do szczepień, które nie są potrzebne (albo że znowu daje się za noc wodzić koncernom farmaceutycznym – bo widzę już oczyma duszy mojej tego gatunku komentarze), to warto tutaj zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, WHO tylko raz w całej swojej historii wydała apel tak dramatyczny: w 2009, gdy o włos rozminęliśmy się z pandemią grypy, która mogła okazać się hiszpanką XXI wieku.

Po drugie zaś, wirusa polio uważano do niedawna za całkowicie wytępionego – podaje się go jako najbardziej klasyczny przykład choroby, którą wyeliminowano dzięki szczepieniom właśnie. Tutaj mamy wyraźny obraz tego, co grozi nam, gdy będziemy się na szczepienia obrażać. Bo nie jest przypadkiem, że ogniskami zarazy się kraje, gdzie najbardziej podatne na chorobę dzieci nie przechodzą szczepień, zaś za rozpowszechnianie wirusa odpowiadają osoby tam podróżujące, pochodzące z krajów, gdzie choroba praktycznie nie istnieje (tzn., że poza szczepieniami ochronnymi w dzieciństwie nie mamy z wirusem styczności – a żadne nabyta w ten sposób odporność nie trwa wiecznie).

Jeśli jednak myśleliście, że ogłoszenie dotyczące polio było tym bardziej poważnym, to jesteście, niestety, w błędzie. W ostatnich dniach kwietnia bowiem Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała długi, ponad 250-stronnicowy raport dotyczący oporności mikroorganizmów.

Raport jest bardzo dokładny, ale skupia się na kilku mikroorganizmach, zainteresowanie którymi jest większe z różnych powodów (najczęściej dlatego jednak, że są wredne, trudne do leczenie i coraz częściej rozwijają się w szczepy oporne na nawet najbardziej dokuczliwe antybiotyki).

Dość mrożące krew w żyłach jest doniesienie o tym, że we wszystkich rejonach, dane z których analizowano, bakteria Klebsiella pneumoniae występuje już w formie opornej na karbapanemy, które stosowane są właśnie jako ostatnia linia obrony. Po prostu – nie znamy i nie mamy już skuteczniejszych antybiotyków. I żeby nie było wątpliwości: bakteria ta jest problemem także w Polsce. Innymi bakteriami, które coraz bardziej stopniem zagrożenia zbliżają się do Klebsielli są, dwoinka rzeżączki oraz prątek gruźlicy.

Fluorescencyjnie zobrazowana kolonia prątków gruźlicy. /źródło: wiki; Oleum (CC BY 3.0)
Fluorescencyjnie zobrazowana kolonia prątków gruźlicy. /źródło: wiki; Oleum (CC BY 3.0)

Przyczyną tego, że coraz więcej bakterii nabiera oporności na kolejne antybiotyki, jest w dużej mierze nadużywanie tych leków. Ciekawostką jest tutaj to, że większość tych nadużywanych antybiotyków stosuje się nie u ludzi, ale u zwierząt hodowlanych – faszerowanie ich lekami ma zapobiegać infekcjom i ich rozprzestrzenianiu się wśród hodowanych na maleńkich przestrzeniach stad krów, świń, ptactwa i innych takich. Nie powinniśmy tego jednak traktować jako przyzwolenia na męczenie naszego lekarza o antybiotyk, nawet po tym, gdy już 10 razy powiedział, że infekcja jest wirusowa.

Ponownie zresztą i w tym przypadku raport WHO nie mówi nic nowego, ale zwraca po prostu po raz kolejny uwagę na problem, o którym zresztą kilkakrotnie pisałem w zeszłym roku. Przy okazji opisywania nowego leku na gruźlicę, Q203 (wciąż w bardzo wczesnych stadiach badań), przywołałem na przykład raport Amerykańskiego Towarzystwa Chorób Zakaźnych, opublikowany niemal dokładnie rok temu, w którym to raporcie autorzy zwracali uwagę na to niewielką liczbę nowych antybiotyków. Według tego raportu w późnych stadiach prób klinicznych (czyli rokując nadzieje na to, że lek okaże się bezpieczny dla ludzi i zdatny do użytku) znajdowało się wówczas zaledwie 7 nowych antybiotyków! Szansa na to, że liczba ta uległa znaczącej zmianie w ostatnich dwunastu miesiącach jest raczej nikła.

Żeby zabrzmieć jeszcze bardziej złowieszczo, dodam, że od roku 1987 nie odkryliśmy żadnej nowej klasy antybiotyków. Odkryto co prawda wiele antybiotyków należących do już istniejących klas, ale bakterie z tymi radzą sobie znacznie szybciej, gdyż formując oporność na jeden lek z danej klasy, mają znacznie mniej problemów z uzbrojeniem się przeciw lekom działającym według tego samego mechanizmu. Dlatego tak jasnym promykiem nadziei było właśnie opisanie Q203 – gdyż jest szansa na to, że będzie to lek nowej klasy (jeśli przejdzie pomyślnie dalsze testy, a ostatecznie próby kliniczne). Niemniej jeden promyk wystarczający nie jest: powinniśmy znacznie więcej pieniędzy, czasu i środków inwestować w poszukiwania nowych antybiotyków. Inaczej może się skończyć, jak wieszczą pesymistyczni prorocy: za 10 lat wrócimy do epoki kamienia łupanego, w której najmniejsze skaleczenie, najprostszy chirurgiczny zabieg, będą stanowiły śmiertelne zagrożenie.

Wnioski? Jak lekarz mówi, żeby się szczepić – to się szczepić. A jak mówi, że na ten kaszel to antybiotyk nie pomoże, że to trzeba po prostu przeleżeć w łóżku (a nie zasuwać do pracy i zarażać wszystkich współpracowników), to trzeba słuchać. Bo najprawdopodobniej ma rację i sprawę załatwi ciepłe łóżko i dużo gorącej herbaty.

16 Comments

  1. a szczepienia? zalecam daleko idącą ostrożność – kubeł zimnej wody jest tutaj – analiza „alternatywna” szczepień wg skutków a nie marzeń i propagandy – [moderacja]

    Polubienie

  2. WHO nie ma żadnego autorytetu w sprawach zdrowia proszę Państwa – patrz choćby kłamliwa piramida żywieniowa i „epidemia” grypy = śmiech na sali ;-) czyli klasyczne nabijanie kasy koncernom spożywczym i farmaceutycznym. Nieporozumienie!

    Polubienie

      1. wstydzić się można tego że się kradnie albo kłamie. Autorytet tej organizacji jaki jest każdy widzi po „światowej pandemii ptasiej grypy” – tak więc cytowanie jej jako autorytetu szanowny autorze jest albo naiwnością albo … (potrzebne słowo można do-kreślić) ;-) nie ma co więcej się nad tym rozwodzić. Jak WHO panikuj i kłamie – ja mówię że panikuje i kłamie. Nazywajmy rzeczy po imieniu a nie udajmy nałukawej poprawności politycznej. W imię czego zapytam?

        Polubienie

        1. „Autorytet tej organizacji jaki jest każdy widzi po „światowej pandemii ptasiej grypy”

          Oczywiście! WHO złe, bo nie zginęły miliony ludzi.
          Gdyby nie wydali żadnego oświadczenia to byłby spisek przeciwko ludzkości, kontrolowane ludobójstwo i ukrywanie niewygodnych faktów.

          Dziecko spod Nowego Sącza także twoim zdaniem zmarło wskutek działań koncernów żywnościowych bądź farmaceutycznych?

          Polubienie

          1. nie wiem Łukasz co tak naprawdę bronisz czy tylko oburza cię mój brak zaufania do WHO i ich „ostrzeżeń”? Zastanów się nad tym o co tobie chodzi?
            Ja z prostych i banalnie logicznych powodów uważam ją za kłamliwą propagandę ponieważ co roku umiera na zwykłą grypę o rzędy wielkości (sic!) ludzi niż na ptasią – i robią alarm na cały świat! Poszły w ruch miliardy USD rządy zakupiły toksyczne szczepionki na jakieś promilowe „zagrożenie” które urosło do rozmiarów pandemii. Ja nazywam to kłamstwem i propagandą na garnuszku wielkiego biznesu i tyle. Uważasz inaczej twoja sprawa ale nie obrazaj się nazywanie rzeczy po imieniu. A dziecko umarło na wskutek głupoty rodziców. Co ma piernik do wiatraka? Co to jest za argument – Łukasz?
            Gdyby nie WHO miliardy USD z podatków od obywateli możnaby wydać na inne cele społecznie użyteczne. A tak znalazły się w kieszeni chciwego biznesu. Na dodatek w takim czasie (bodaj około 3 mcy) nie da się wyprodukować rzetelnej szczepionki ani jej przebadać więc świat został nabity w butelkę i ty również bronisz wielkiego oszustwa, przekrętu i kłamstwa. Twój wybór.

            Polubienie

          2. Na zarzut o to, że ptasia grypa nie zabiła tyle osób, ile powinna, już odpowiadałem na fejsie, ale się powtórzę.

            Na grupę sezonową umiera rocznie około ćwierć miliona osób, w większości są to albo dzieci albo osoby starsze – stąd też w wielu krajach szczepienie na sezonową grypę jest zalecane tylko dla kobiet w ciąży, osób powyżej 65 roku życia i kilku innych małych grup ryzyka.

            Grypa „świńska” – czyli odzwierzęca grypa wywołana przez wirusa H1N1, przed którą w 2009 roku ostrzegało WHO – różni się przede wszystkim tym, że umierają na nią znacznie częściej osoby młodsze. W tym podobna jest do słynnej hiszpanki, na którą szacuje się, że zmarło, między 50 a 100 milionów osób: i to w czasach, gdy rozprzestrzenianie się chorób nie było wspomagane międzynarodowym transportem powietrznym.

            W trakcie pandemii w 2009 roku laboratoryjnie potwierdzono blisko 20 tysięcy zgonów na grypę wywołaną wirusem H1N1, jednak najnowsze badania epidemiologiczne szacuję, że całkowita liczba zgonów spowodowanych tym wirusem to ponad 200 tysięcy – czyli niewele mniej niż wywołuje grypa sezonowa.

            Zanim ktoś zacznie się strzępić, że to i tak wciąż mniej niż ta nieszczęsna grypa sezonowa, warto pamiętać, że jest to 200 tysięcy osób które zmarło, pomimo ogólnoświatowych środków zaradczych, jakie wprowadzono; pomimo tego, żę rozprzestrzenianie się tej choroby było znacznie bardziej ograniczone, i znacznie bardziej kontrolowane, niż grypa sezonowa i w zasadzie wiele innych chorób zakaźnych.

            Więc mówienie, że WHO szerzyło panikę uważam nie na miejscu: zarówno w kontekście faktycznej sytuacji (czyli śmiertelność z uwzględnieniem tego, jak pandemię próbowano zahamować), jak i w kontekście szacunku dla tych 200 tysięcy osób, które zmarło.

            Argument dotyczący pieniędzy przeznaczanych na WHO (czy inne organizacje około-ONZowskie) uważam nie tylko za chybiony, ale i za kłamliwy i szkodliwy. Co prawda budżet organizacji wynosi nieco poniżej 4 miliardów dolarów (na prawie identycznym poziomie jak uprzedni, warto też dodać, że WHO operuje w oparciu o dwuletni budżet), ale środki przeznaczane na walkę z kryzysami i epidemiami – czyli te „miliardy”, o których ty mówisz, to w obecnym budżecie mniej niż 230 milionów (w poprzednich budżetach 469 i 350 milionów). Te 230 milionów musi obsłużyć reakcje na epidemie wszelkiego rodzaju (z wyłączeniem walki z polio, która ma status na tyle poważny, że dosłużyła się odrębnego budżetu), poprzez okres dwóch lat.

            Zdaję sobie sprawę, żę 230 milionów dolarów – czy też 115 milionów rocznie – brzmi jak kupa kasiorki. Ale warto sobie te liczby wyobrazić w odpowiednim kontekście. Na przykład tego, że na samą grypę sezonową rocznie cierpi 3-5 milionów osób. Gdyby zatem ten budżet był przeznaczany tylko na grypę, to daje $23-38 na osobę, na walkę z tą chorobą (że walka jest niepotrzebna – powiedz rodzinom 250-500 tysiącom osób, które rocznie umierają). Albo w kontekście tego, że znowuż sama tylko grypa rocznie kosztuje Stany Zjednoczone 70-170 miliardów dolarów! Tutaj widać, jaką kroplą w morzu, jest ten osławiony, miliardowy budżet WHO.

            Na koniec dodam tylko, dla jasności, że rozumiem wątpliwości osób, które poczuły się oszukane, gdy okazało się, że niektóre z osób znajdujących się w decyzyjnych pozycjach i odpowiedzialnych za rekomendacje dotyczące magazynowania szczepionek, mają konflikt interesów. Także uważam to za niesmaczne, ale nie oznacza to, że ogłoszenie WHO było zakłamaniem czy oszustwem: aby w danej sytuacji można było mówić o epidemii/pandemii, muszą być spełnione ściśle określone kryteria. I te kryteria były tutaj spełnione. To, czy osoba, która ogłosiła to światu, miała związki z przemysłem farmaceutycznym czy nie, jest kwestią drugo-, jeśli nie setno-, rzędną.

            Do argumentów o tym, jak wielki błąd popełniły kraje, które szczepionki nabyły (i w domyśle, jak mądra była Polska, która tego nie zrobiła), już się nie odniosę – inni czynili to na bieżąco, i ja już tutaj więcej dodać nie mogę, a jeśli kogoś nie przekonują a. fakty, b. badania naukowe oraz c. obecny stan wiedzy mikrobiologicznej i epidemiologicznej, to obawiam się, że nic takiej osoby nie przekona (och, oczywiście poza argumentami populistycznymi, ale wówczas nie nazywajny tego dyskusją, nazywajny to tym, czy jest – pseudonaukowym populistycznym bełkotem).

            Polubienie

      2. no cóż Rafale – to twój blog i masz prawo pisać co uważasz za stosowne. Sam od dłuższego czasu korzystam i uczę się z twojego bloga. Skomentowałem to na co mam inny pogląd w oparciu o wnioski jawne dla wszystkich obserwatorów. A tobie wydaje sie że masz jedynie słuszną linię „naukową” a to co ja podaję to sa durnoty. Argument że szczepienia są złe bo naruszają konstytucyjne prawa pokazuje tylko jedno że nie podchodzisz do argumentów chłodno i merytorycznie tylko emocjonalnie bo aby tak ocenić czyjś dorobek po lekturze kilku zdań ? Dorobek o którym nie masz pojęcia bo sa to rzeczy dla ciebie nowe a więc przed zbadaniem wydajesz wyrok i nazywasz durnotą – cóż po prostu się kompromitujesz taką oceną. Gdybyś go przeczytał i podał jakieś argumenty – zgoda ale to co podałeś jako argument … tylko pretekst aby OCENZUROWAĆ linki jakie podałem dla osób szukających prawdy o „naukowo udowodnionej skuteczności szczepień”. No cóż każdy ma taką wiedzę i zdrowie na jaką mu pozwalają jego horyzonty myślowe. A na koniec co do pieniędzy – miałem na myśli pieniądze podatników które wydały rządy poszczególnych państw na te wynalazki (3 mce) przemysłu szczepionkowego którymi obnażyły i skompromitowały się z skali światowej. Uważam że obrona ich interesów i osób lobbujących i zasiadających w radach organizacji (FDA, ONZ itp) jest po prostu wstrętne moralnie i ja się takim postepowanie brzydzę i dałem temu wyraz bo wiem wiele na ten temat. Gdybyś chocby przeczytał książkę Virapena Skutek uboczny śmierć – wiedziałbyś o czym piszę – tak pozostajesz w swiojej walecznej i obrażającej dyskutantów niewiedzy …. twój wybór,

        PS
        po twoich obraźliwych dla ludzi którzy dyskutują na twoim blogu i subskrybują newsy oraz czytają – do których należę wykazujesz że nie zależy ci na otwartej dyskusji tylko sie jej boisz obrzucasz inwektywami moderujesz i chciałbyś tylko mieć klakierów którzy ochują i achują nad twoimi postami – zmalałeś w moich oczach choć lubię twój blog.

        pozdrawiam i życzę więcej otwartości szczerości i wysłuchania najpierw argumentów drugiej strony – z poważaniem – stereofonia !

        PS2
        wiem że nie zamieścisz mojego postu w całości albo w ogóle ale piszę to dla ciebie abyś mógł spojrzeć oczami czytelników bloga na swoje postępowanie a jeżeli będziesz naprawdę chory – polecam stronę http://www.bioslone.pl ponieważ tam po wielu latach poszukiwań znalazłem prawdziwą drogę do zdrowia – nie lekceważ ludzi ani ich osiągnięć tylko dlatego że coś się nie mieści w twoim światopoglądzie. Życzę zdrowia!

        Polubienie

        1. „Skomentowałem to na co mam inny pogląd w oparciu o wnioski jawne dla wszystkich obserwatorów”

          Rozumiem, że te wnioski, to powtarzane kłamstwa o tym, jakoby pandemii H1N1 w 2009 roku nie było? Do tego się już odniosłem; podobnie jak do kolejnego powtarzanego do znudzenia kłamstwa o tym, jak wielki jest (marnowany ponoć) budżet WHO. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem, czy gdyby producentem szczepionki była instytucja państwowa (np. jakaś uczelnia) albo mała rozwijająca się lokalna firma, to też byś był na jej zakup obrażony.

          „Dorobek o którym nie masz pojęcia bo sa to rzeczy dla ciebie nowe a więc przed zbadaniem wydajesz wyrok i nazywasz durnotą”

          To znaczy, które dokładnie to są te nowe rzeczy? Poza, oczywiście, uporczywym powtarzaniem, że prawdziwa wiedza o zdrowiu jest skrywana przed nami przez tajemnicze prochorobowe lobby.

          „linki jakie podałem dla osób szukających prawdy o „naukowo udowodnionej skuteczności szczepień””

          Ja się z tymi linkami zapoznałem. Treść tam przedstawiona jest jednostronna, oparta – no właśnie, nie do końca wiadomo na czym – i wprowadzająca w błąd. Nie mówiąc o tym, że zawiera błędy faktyczne. Dodam też, że wolałbym, aby moi czytelnicy szukali faktów, a nie górnolotnych, kiepsko zdefiniowanych prawd.

          „moderujesz i chciałbyś tylko mieć klakierów którzy ochują i achują nad twoimi postami ”

          Bynajmniej. Odsyłam do strony o polityce komciowej bloga: wyraźnie zaznaczyłem, że nie mam nic przeciwko wywnętrznianiu się w komentarzach, nie życzę sobie jedynie zasypywania czytelników linkami do stron, które uważam za szkodliwe. Jak zauważyłeś, blog jest mój, więc mam do tego prawo – z prostej zresztą przyczyny: jako bloger reprezentuję pewien światopogląd i blog jest moim sposobem na dzielenie się tym światopoglądem oraz moją wizytówką. Rozumiem, że ta wizytówka może się nie wszystkim podobać, podobnie jak mnie nie podobają się wizytówki innych osób – dlatego zastrzegam sobie prawo do nielinkowania do tychże. W dniu jednak, gdy wszystkie antyszczepionkowe i inne strony i blogi zaczną linkować do nic prostszego, z dopiskiem „idźcie i przeczytajcie, co do powiedzenia ma druga strona, bo chociaż możecie się nie zgadzać, może odkryjecie, że też ma coś ciekawego a może nawet względnie inteligentnego do powiedzenia”, osobiście umieszczę linki do nich na głównej stronie bloga!

          Biosłone zdegustowało mnie w równych stopniu, co ciebie osoby z konfliktem interesów doradzające światowym organizacjom. Bo broszura o powikłaniach poszczepiennych – które są tematem ważnym same w sobie! – rozpoczyna się o cytowania konstytucyjnych artykułów dotyczących wolności obywatelskich. Dla osób, które nie miały okazji czytać broszurki: przywołany jako pierwsze jest np. Art 39, który mówi o tym, że nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym bez wyrażenia zgody. Co mnie tutaj mierzi? Otóż dwie rzeczy. Po pierwsze, kompletne zignorowanie tych artykułów konstytucji, które dla autora są niewygodne: takich, jak np. Art 31, który mówi:

          „Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

          oraz

          Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.”

          Rozumiem, że tej części konstytucji nie lubimy i fakt, że szczepienia obowiązkowe są, cóż, obowiązkowe, co określa ustawa, jest mało istotny i można go po prostu zignorować. Dodajmy, że ustawa nie mówi, że szczepieniu poddawać się trzeba bezwarunkowo – wręcz przeciwnie, każde szczepienie powinno być poprzedzone badaniem lekarskim, którego celem jest określone, czy szczepienie jest bezpieczne dla danego delikwenta!

          Drugi punkt, który mnie zdegustował, to właśnie przywoływanie Art 39. W świetle obecnego stanu wiedzy nie widzę naukowych podstaw do odmawiania szczepień ochronnych na niektóre przynajmniej schorzenia (weźmy np. szczepienia dzieci przeciw odrze, śwince i różyczce). O odporności zbiorowej się nie będę wypowiadał, bo jestem pewien, że z terminem jesteś zaznajomiony. W momencie, gdy rodzic, czy też ich grupa, decydują się nie szczepić swoich dzieci, stwarzają zagrożenie nie tylko dla nich, ale dla reszty z nas – i to zarówno tej szczepionej, jak i tej, która nieszczepiona jest nie ze swojej winy! Osobiście uważam, że takie postępowanie jest niekontrolowanym, nielegalnym eskperymentem naukowym prowadzonym na całym społeczeństwie. W ten sposób łamiąc ten uświęcony artykuł 39.

          Nie mniej populistycznym, żeby nie powiedzieć oszczerczym, chwytem jest cytowanie artykułu 43, który mówi o nieprzedawnianiu zbrodni przeciw ludzkości. To dopiero jest obrzydliwe, i nie możesz mnie winić, że do dalszej części tekstu mogę podchodzić mocno uprzedzony.

          Na koniec jednak chciałbym powiedzieć, że przykro mi, że poczułeś się urażony, i za to przepraszam. Teksty dotyczące zdrowia niestety często wywołują skrajne emocje, bo i opinie są tutaj bardzo skrajne (chociaż będę się upierał, że dotyczy to tylko opinii właśnie).

          Polubienie

    1. Chyba stereofonii się pomyliła WHO z USDA… To piramida żywności USDA była pomyłką, i ta ją krytykuje każda książka wciskająca nową dietę-cud :P

      Polubienie

  3. 1. To niemal szokujące jak szybko wirus polio wrócił i w jak wielu miejscach gdy tylko pojawiły się problemy z szczepieniem.

    2. Narastająca anytbiotykooporność to nic nowego. Od wielu lat mówi się, że jeśli się czegoś nie zrobi, to będzie tylko gorzej. No i faktycznie jest gorzej. Spokojnie można założyć że za 5 lat będzie jeszcze gorzej (zwłaszcza ze nakłady finansowe na badania nad nowymi antybiotykami są raczej skromne, więc na nowe leki raczej nie mamy co liczyć). Więc z tego punktu widzenia raport WHO nie zaskakuje, tylko wpisuje się idealnie w przewidywania.

    Polubienie

    1. Jestem zdania, że na każdy nowy miecz znajdzie się nowa tarcza, a na każdy antybiotyk – geny oporności. Fagoterapia brzmi obiecująco, ale bakteriofagi to też są złożone układy, których dalszych losów i funkcjonowania w środowisku nie jesteśmy w stanie przewidzieć (one też przenoszą różne geny i ewoluują). Upatrywałabym nadziei raczej w innych kierunkach.
      1) alternatywy dla antybiotyków (zebrałam już trochę materiałów na ten temat)
      2) szczepienia – z drugiej strony nie można się szczepić na wszystko, co istnieje
      3) szczepionki pokontaktowe – rekombinowane przeciwciała neutralizujące i szeroko-neutralizujące (dla bardzo zmiennych patogenów, tj. HIV, czy HCV)

      Polubienie

      1. Marsilko,

        w tej chwili właściwie nie ma żadnej dobrej alternatywy dla antybiotyków, więc należy kontynuować wyścig z opornością – tzn wynajdować nowe antybiotyki szybciej niż bakterie się uoparniają. Oczywiscie gdzieś na horyzoncie majaczą alternatywy (fagoterapia o któej wspominasz, i któa chyba jest dość obiecująca mimo wspomnianych problemów; terapie chamujaće zjadliwość patogenów – tutaj jesteśmy zupełnie na początku drogi i nie wiadomo jak to się rozwinie) ale na razie to jedynie nadzieje na przyszłość. A o jakich alternatywach Ty myślałaś? Szczepienia to inna historia: mam nadzieje ze zacznie nam przybywać coraz więcej szczepionek, ale jesteśmy teraz w tym punkcie historii, że wszystkie szczepionki które były „łatwe do wynalezienia” już wynaleziono i teraz zostaje nam mozolne zmaganie się z tymi trudniejszymi…

        Polubienie

        1. alternatywą dla antybiotyków jest ich brak lub ich nieużywanie. Użycie około 90% antybiotyków jest jak się szacuje zwykłym biznesem, głupotą i nadużyciem. W ratowaniu życia tak ale jako zwykłe „lekarstwo” – nigdy. Antybiotyki niszczą podstawową dla zdrowia symbiotyczną florę bakteryjną i zaczynają się problemy ze zdrowiem. A choroby infekcyjne to nie choroby tylko niezbędne dla zdrowia ewakuacje toksyn i uszkodzonych komórek – nie wolno tego naturalnego procesu oczyszczania blokować ! To tak naprawdę głupota i otwarte wrota dla chorób. Polecam szczegółowe informacje:
          [moderacja]

          Polubienie

          1. Droga stereofonio, puściłem Ci dwa komcie z linkiem do tego dętego portalu; ba, nawet zmarnowałem mój czas, aby się dowiedzieć, że „zmuszanie” do szczepień łamie ponoć konstytucję. Na bzdury tutaj odpowiadał nie będę, chciałem tylko zaznaczyć, że mimo tego, że mam bardzo liberalną politykę dotyzącą komciów, specjalnie dla Ciebie ją zmieniłem. Niniejszym, wszystkie obecne (i przyszłe) linki będą przeze mnie moderowane.

            Komentarze na blogu mogą i być własnością autorów, ale jest to mój blog, na którym nie będę tolerował siania durnot i wprowadzania ludzi w błąd. Możesz swoje opinie wyrażać w komciach.

            Polubienie

          2. Problemem jest nie tyle antybiotykoterapia, co niecelna antybiotykoterapia, czyli wtłaczanie do człowieka środka w ciemno, bez badań. Ilu z naszych internistów przed przepisaniem antybiotyku robi badania krwi i moczu? Posiew, te sprawy? Nikły procent. Trochę mylisz pojęcia. W Polsce są niektóre choroby, które nawet w 50% wywoływane są przez antybiotykoodporne bakterie. To już tak daleko zaszło. Niestety ludzie chcą chorować trzy dni, zamiast trzy tygodnie, więc chcą brać antybiotyki i robi się słabo. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie leczenia stanów zapalnych zębów czy dróg moczowych bez antybiotyków, toż to śmiercią może się nawet skończyć. Marnie z ludzkością będzie, jeśli nie wymyśli czegoś nowego, bo jak widać po obecnych badaniach, w zasadzie tylko szczepionki preparowane na bieżąco – dają odporność w miarę trwałą (do odnawiania w dorosłym życiu, jednak organizm ludzki radzi sobie lepiej niż leki, jeśli ma wykształcony mechanizm obronny). Jak wiemy, antybiotyki obniżają odporność człowieka, po długotrwałym leczeniu antybiotykami staje się on niemal bezbronny wobec zarazków przez wiele tygodni. Dlatego powinno się leczyć antybiotykami w ostateczności, a nie by przyśpieszyć zdrowienie. WHO nie ma nic do tego (inna sprawa, że w wielu sprawach wydaje swoje oświadczenia nieco z choinki, jak o karmieniu piersią, rozszerzaniu diety u maluchów i tak dalej, często wbrew wynikom badań).

            Polubienie

Dodaj komentarz