Nerwowość partnera skraca żywot zeberek

ResearchBlogging.org O tym, że nadmiar stresu może zabić, nie trzeba nikogo przekonywać. Pewien gatunek ptaka z Antypodów w rozwoju swoim poszedł jeszcze dalej: zeberki mogą żyć krócej, gdy zestresowany jest ich partner. Grupa badaczy z Uniwersytetu Glasgow opublikowała właśnie w Proceedings of Royal Society B wyniki swoich badań nad wpływem stanu emocjonalnego zeberek na długość życia ich partnerów. Ptaki wystawiano w okresie niemowlęcym na zwiększone działanie hormonów stresu, co prowadziło u nich generalnie do wcześniejszej umieralności. Co ciekawe jednak, ta tendencja do wcześniejszego kopania w kalendarz była przekazywana ich partnerom, i to niezależnie od płci, a także od czasu trwania związku.

Parka zeberek (Taeniopygia guttata). Te wyjątkowo nie wyglądają na zestresowane/ źródło: wiki; Keith Gerstung (CC BY 2.0) ©2009

Zacznijmy jednak od początku.

W chwilach stresu zwierzęta (strunowce, ale nie wdawajmy się w takie detale) produkują zwiększone ilości hormonów stresu: glukokortykoidów (hormonów z grupy kortykosterydów). Hormony te mają jedno podstawowe zadanie: pozwolić im uciec od stresującej sytuacji, w przeności i dosłownie. W przypadku zwierząt, to nawet raczej dosłownie. Przyspieszają zatem metabolizm cukrów i tłuszczów, aby dostarczyć energii potrzebnej do walki z zagrożeniem. Przyspieszają tętno, zwiększają ciśnienie krwi i częstotliwość oddychania, aby szybciej dostarczyć do mięśni po pierwsze właśnie te cukry i tłuszcze (których jeszcze tam nie ma), a po drugie tlen. Hamują za to działanie mnóstwa innych operacji prowadzonych przez organizm: wstrzymują gromadzenie materiałów zapasowych, wstrzymują wzrost i rozwój. Wpływają na płodność oraz na układ immunologiczny. Na krótką metę dają kopa, na długą metę prowadzą do stopniowego wyniszczenia organizmu.

Jeśli zwierzak jest wystawiony w okresie tuż po porodzie (wykluciu?) na zwiększony poziom hormonów stresu, ulega wówczas rozregulowaniu: w późniejszym życiu jest znacznie bardziej wrażliwy na stres, produkuje zwiększone ilości glukokortykoidów, potrzebuje więcej czasu, aby powrócić do normalnego poziomu. No i oczywiście przekłada się to na zdrowie tego zwierzaka w późniejszym życiu. W różnych badaniach – zwłaszcza prowadzone na ptakach – wykazano w dodatku, że bardziej zestresowane osobniki są mniej atrakcyjne seksualnie. U zeberek, które badacze z lubością torturują pod tym kątem, ptaki, które w okresie pisklęctwa były wystawione na zwiększony poziom glukokortykoidów, nie są w stanie tworzyć dobrej jakości pieśni godowych – hormony wpływają na rozwój partii mózgu odpowiedzialnych za śpiew. Podobnie jednak ma się sprawa u płazów: samice ropuchy Bufo cognatus wyraźnie wolą rechot samców, u których poziom tych hormonów jest niski. Badacze podejrzewają, że w tym przypadku ma to związek z czasem trwania rechoczego śpiewu, który jest zdecydowanie dłuższy u samców o niskim poziomie glukokortykoidów. Badań tego typu jest oczywiście więcej i skupiają się nie tylko na śpiewie, ale także na przykład na upierzeniu (ptaki ze względu na swoje bogate rytuały godowe są tutaj oczywistym kandydatem do dalszych badań).

Kortykosteron (dom. publ.)

Badacze z Glasgow postawili jednak hipotezę, że alterntywną (czy też: komplementarną) przyczyną mniejszego sukcesu reprodukcyjnego zestresowanych zeberek może być właśnie wpływ na długość życia ich partnerów. Aby zbadać ten temat regulowali oni poziom kortykosteronu u gniazdujących zeberek przez okres 15 dni, a następnie spędzili trzy lata obserwując ptaki i mierząc ich wskaźnik przetrwania. Ptaki były parowane tak, że każda kombinacja (zestresowany z normalnym, normalny z normalnym i zestresowany z zestresowanym) została zbadana. Dodatkowo zbadano też wpływ stresów życia codziennego.

Po pierwsze więc badacze pokazali, że po trzech latach przeżywa około 85% ptaków, które nie zostały poddane wpływowi kortykosteronu, oraz jedynie 65% tych, które terapii zostały poddane. Płeć ptaka nie miała jednak żadnego wpływu na jego przetrwanie. Dodatkowo należy dodać, że ptaki poddane działaniu hormonów osiągały te same rozmiary co ptaki z próby kontrolnej – tzn., że podniesiony poziom hormonów w pisklęctwie nie wpływał znacząco na ich późniejszy wzrost.

Następnie autorzy porównali wskaźniki przetrwania w zależności od tego, czy partnerem był osobnik z próby kontrolnej (K) czy też osobnik poddany działaniu hormonów (H). I wyniki prezentowały się następująco: dla par KK – ~95%, dla par HK ~80% i niespecjalnie zaskakująco dla par KH również ~80%. Wreszcie gdy oba osobniki były wystawione na działanie kortykosteronu ich wskaźnik przetrwania dołował do poziomu 60%.

Istotnym spostrzeżeniem jest tutaj fakt, że w trzecim roku życia, gdy ptaki zostały rozdzielone do nowych grup i nie przebywały już dłużej ze swoimi pierwotnymi partnerami, trendy przeżywalności pozostały niezmienione. Czyli bez znaczenia było to, czy osobniki byłyby w stanie wyrwać się ze szponów toksycznego (wygląda na to, że w tym przypadku dosłownie!) związku: wpływ ich partnera odczuwałyby do końca swych dni. Jedyne pocieszenie, że będzie tychdni mniej…

Ze wszystkich wyników uzyskanych przez autorów zdecydowanie najciekawiej wygląda ta zależność długości życia od tego, czy osobnik partnerski był poddany działaniu kortykosteronu czy też nie. Badacze rozpatrują w dyskusji kilka możliwości związanych z samym eksperymentem, ale uważają, że te nie powinny mieć aż tak wyraźnego wpływu. Ich zdaniem najbardziej prawdopodobnym winnym jest tutaj zjawisko tzw. buforowania społecznego (kalka językowa z angielskiego, jeśli ktoś może zasugerować poprawną polską nazwę, to jestem otwarty na propozycje).

Buforowanie społeczne jest obserwowane u zwierząt socjalnych, np. gryzoni, ptaków, naczelnych, a także ludzi. W skrócie rzecz ujmując polega ono na tym, że obecność innych osobników pomaga radzić sobie ze stresem. Jest to nie tylko działanie psychologiczne – zjawisko ma podłoże hormonalne, a uspakajającym panaceum jest oksytocyna (interesujący hormon, który na pewno niejednokrotnie jeszcze powróci na łamy nicprostszego). W każdym razie wniosek autorów jest taki, że partnerzy, którzy byli wystawieni na działanie hormonów stresu w okresie gniazdowym, są mniej efektywnymi buforami – nie pomagają swoim towarzyszom życia radzić sobie ze stresem, bo po prostu sami sobie z nim nie radzą.

Drugie wytłumaczenie o mocnych podstawach jest oparte na pracy opublikowanej bardzo niedawno, bo także w tym roku i także w Proceedings of Royal Society B, w której autorzy (inni!) opisali, jak narzucenie samicy zeberki niechcianego partnera wpływa na 3-4-krotne zwiększenie poziomów kortykosteronu. A nie ukrywajmy, że partner chorowity, zestresowany i nieumiejący śpiewać jest zapewne niechciany.

Monaghan, P., Heidinger, B., D’Alba, L., Evans, N., & Spencer, K. (2011). For better or worse: reduced adult lifespan following early-life stress is transmitted to breeding partners Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences DOI: 10.1098/rspb.2011.1291

HUSAK, J., & MOORE, I. (2008). Stress hormones and mate choice Trends in Ecology & Evolution, 23 (10), 532-534 DOI: 10.1016/j.tree.2008.06.007

Dodaj komentarz