Spojrzenie w przyszłość

Robert Heinlein to obok Isaaca Asimova oraz Arthura C. Clarka (i jeszcze zapominanego przez Zachód czasami Lema oczywiście) jeden z filarów pisarstwa z gatunku science-fiction. Znany był z tego, że swoje opinie wplatał często i gęsto w swoją twórczość. W roku 1950 popełnił artykuł pt. Skrzynka Pandory (dwa lata później przedrukowany przez magazyn Galaxy), w którym wypunktował listę swoich przewidywań, co do naszej przyszłości. A ściślej – naszej przeszłości, gdyż przewidywania były robione na rok 2000. Sami więc możecie ocenić, ile z jego zgadywania było prawdziwie wizjonerskie, a ile wciąż jeszcze czeka na realizację…

A zatem w 2000 roku (mówi Heinlein)

1. podróże międzyplanetarne będą czekały u naszych stóp. Z jednym tylko zastrzeżeniem – podróżować będą ci, którzy będą w stanie zapłacić;

2. środki antykoncepcyjne oraz kontrola chorób pomogą przedefiniować relacje pomiędzy płciami do takiego stopnia, że płynie to na strukturę społeczną i ekonomiczną;

3. najbardziej istotnym odkryciem XX wieku w zakresie wojskowości będzie to, że nie da się obronić przed atakiem pochodzącym z przestrzeni kosmicznej;

4. jest całkowicie niemożliwe, aby Stany Zjednoczone rozpoczęły wojnę prewencyjną. Walczyć będą tylko, gdy zostaną zaatakowane, bezpośrednio albo poprzez terytorium, którego bezpieczeństwo gwarantowały;

5. w ciągu piętnastu lat (od 1950 roku) problemy z ilością dostępnych domów i mieszkań zostaną rozwiązane przez bliżej przez Heinleina niezidentyfikowany przełom nowych technologiach, który uczyni wszystkie obecnie istniejące domy tak przestarzałymi, jak wygódki;

6. wszyscy będziemy się robić coraz bardziej głodni (tu ujawnia się jego obawa przed niekontrolowanym wzrostem populacji);

7. kult pretensjonalności w sztuce całkowicie zniknie. Tak zwana sztuka współczesna będzie dyskutowana jedynie przez psychiatrów;

8. Freud zostanie sklasyfikowany jako przed-naukowy, intuicyjny pionier, zaś psychoanaliza zostanie zastąpiona przez rosnącą i zmieniającą się psychologię operacyjną, opartą na pomiarach i przewidywaniach;

9. rak, katar i próchnica zostaną pokonane. Nowym rewolucyjnym problemem w badaniach medycznych będzie próba osiągnięcia regeneracji – umożliwienie człowiekowi wyprodukowanie nowej nogi, zamiast zakładania mu protezy;

10. przed końcem stulecia ludzkość zeksploruje system słoneczny, a pierwszy statek kosmiczny, którego celem będzie osiągnięcie najbliższej gwiazdy, będzie w stadium budowy;

11. Twój osobisty telefon będzie wystarczająco mały, aby zmieścić się w torebce. Twój domowy telefon będzie nagrywał wiadomości, odpowiadał na proste pytania, transmitował wizję;

12. znajdziemy inteligentne życie na Marsie;

13. powszechna będzie możliwość pokonania tysiąca mil w ciągu godziny za cenę centa za milę. Krótkie dystanse będą pokonywane w niezależnych metrach przy ogromnych prędkościach;

14. głównym celem fizyki stosowanej będzie kontrola grawitacji;

15. nie stworzymy globalnego państwa w przewidywalnej przyszłości. Jednakże komunizm zniknie z powierzchni tej planety;

16. zwiększająca się mobilność populacji spowoduje utratę tożsamości. Około 1990 roku poprawka do konstytucji (Stanów Zjednoczonych) zniesie granice stanowe zachowując je tylko pozornie;

17. wszystkie samoloty będą kontrolowane przez gigantyczne sieci radarów na każdym kontynencie i z pomocą elektronicznych mózgów;

18. ryby i drożdże staną się podstawowym źródłem białka. Wołowina będzie luksusem, baranina całkiem zniknie;

19. ludzkość nie ulegnie samozniszczeniu, nie zostanie zniszczona także szeroko pojęta cywilizacja;

20. na koniec krótka lista rzeczy, których nie osiągniemy w najbliższym czasie z całą pewnością:

a. podróże w czasie;

b. podróże z prędkością większą od prędkości światła;

c. „radiowa” transmisja materii (coś jak teleportacja?);

d. człowiekopodobne roboty z człowiekopodobnymi reakcjami;

e. życie stworzone w laboratorium;

f. prawdziwe zrozumienie na temat tego, co to jest myśl i jaki ma związek z materią;

g. naukowy dowód życia po śmierci;

h. ostateczny koniec wojen.

Heinlein opublikował potem komentarze do tych przewidywań. Pierwszą serię w 1966, a potem kolejną w 1980. Do niektórych z tych haseł mógł się odnieść już bardziej precyzyjnie, a nawet zweryfikować je trochę już w 1966, a z pewnością w 1980. Niektóre są niesamowicie naiwne: inteligentne życie na Marsie? Chyba jednak o układzie słonecznym wiedzieliśmy już wystarczająco dużo w 1950, żeby nie snuć aż takich wydumanych przypuszczeń. Niektóre nie spełniły się do 2000 roku, ale spełniły się od tej pory, czyli w ciągu ostatnich 11 lat – na przykład przewidywanie dotyczące telefonów „osobistych”. Niektóre chcielibyśmy niemal wszyscy, żeby się spełniły – vide punkt o pretensjonalności sztuki współczesnej.

Niektóre, chociaż jeszcze niespełnione, są w istocie dosyć wizjonerskie: osobiście byłem pod olbrzymim wrażeniem drożdży jako głównego źródła białka – w końcu już dzisiaj coraz częściej wspomina się problem pozyskiwania źródeł bogatych w białka w kontekście rosnącej populacji planety, z tym że jak na razie to nie drożdże są ulubionym kandydatem, a owady.

Myślę też, że Heinlein, gdyby żył, byłby miło zaskoczony, że niektóre z jego przewidywać (chociaż raczej mniej niż więcej) na temat tego, czego na pewno nie osiągniemy, nie było do końca trafnych. Jesteśmy w końcu na niesamowitej granicy między ludźmi a bogami – wydaje się, że w ciągu najbliższych lat uda się stworzyć od podstaw żywy organizm w laboratorium (w zeszłym roku wspominałem trochę o badanich w tym kierunku – zarówno Craiga Ventera, jak i np. zeszłorocznego Noblisty, Jacka Szostaka). Roboty są już niemal człowiekopodobne – a sztuczna inteligencja jest na poziomie znacznie bardziej zaawansowanym, niż możnaby oczekiwać, a na pewno niż Heinlein oczekiwał. No i najwyraźniej neutrina są szybsze od światła, chociaż do podróży to jeszcze daleka droga (to oczywiście mówię z przymrużeniem oka).

Na koniec chciałem dodać nieco mimochodem, że jeśli macie jakieś swoje przewidywania, to może to być niezły temat na tekst do konkursu Futuronauta, o którym już wspominałem na fanstronach nic prostszego w portalach społecznościowych, organizowanego przez CITTRU UJ. Więc rzućcie na niego okiem (ach, i przysięgam, że nie zapłacili mi za reklamę! Ale jakby chcieli, to datki chętnie przyjmę ;)).

6 Comments

  1. No proszę, więc jednak naukowi fantaści coś tam przewidzieli.
    A ja tu wspomnę o naszym najbardziej naukowym fantaście – Lemie. Już się spotkałem z mało wiarygodnymi opiniami, że przewidział Internet, czego niektórzy dopatrzyli się w opowieści z Cyberiady o demonie Maxwela, natomiast mało kto chyba wie, że przewidział in vitro i macierzyństwo zastępcze. Wspomina o tym w latach 60. w Fantastyce i futurologii. Opierając się na wieści o udanym sztucznych zapłodnieniu u zwierząt, uznał że będzie się to udawało u ludzi, co rozwiąże problem bezpłodności ale też wymusi zmiany w prawie, bo kobiety będą wynajmować swój brzuch dla cudzych dzieci.

    Polubienie

  2. Zestawienie bardzo interesujące i rzeczywiście wiele rzeczy mamy już prawie lub nawet w 100% zrealizowanych.
    Ty zwróciłeś uwagę na telefony, a mnie spodobał się punkt 17! Niestety nadal nie został zrealizowany punkt 15 i co więcej idzie raczej ku gorszemu niż lepszemu…
    Trzeba będzie poszukać podobnych wizji z ostatnich lat i zerknąć na nie za kolejną dekadę!
    Zgadzam się też z Tobą, że ten punkt o Marsie jest bardzo naiwny ale czy równie albo bardziej naiwnym nie jest 9 – opanowanie raka, kataru i próchnicy?

    Polubienie

    1. W jednym z ostatnich numerów magazynu Spectrum wydawanego przez IEEE (amerykański Institute of Electrical and Electronics Engineers) jednym z głównych tematów, możliwe że nawet okładkowym, było właśnie stworzenie samolotów, które się same latają. No bo w końcu obecnie pilot potrzebny jest niemalże tylko do startowania i lądowania. A i do tego niekoniecznie, jak widać na przykładzie samolotów bezzałogowych, które pilota na pokładzie nie mają (chociaż w ogóle oczywiście kontroler jakiś tam jest). Problem jest tylko w tym, że kasa jaką ma wojsko na sieć satelitów, które pozwalają kontrolować te samoloty oraz na komputery nawigacyjne itp. jest oczywiście nieporównanie większa od tego, jakie ma jakiekolwiek lotnictwo cywilne. Ale możnaby powiedzieć, że proof-of-principle już jest…

      Punkt 15. chyba też był trochę naiwny. Nie jesteśmy w stanie stworzyć jednego państwa na jednym kontynencie, a co dopiero mówić o łączeniu się z państwami z innych kontynentów, gdzie różnice kulturowe są przecież znacznie, znacznie większe.

      Próchnica jest poniekąd już opanowana. Jeśli się pamięta o myciu zębów oczywiście. Katar też – wiadomo, albo tydzień w łóżku z ciepłą herbatką, albo siedem dni z aspiryną ;) Z rakiem gorzej, ale też jaka komplikacja problemu następuje między katarem i rakiem chyba nie muszę podkreślać…

      Polubienie

      1. Jeśli chodzi o 17 to właśnie cieszę się, że jesteśmy już praktycznie na tym poziomie ;)

        Co do punktu 15 to właśnie o to mi chodziło co napisałeś i nawet bardziej ale nie będziemy uprawiać polityki na Twojej stronie… Napisze tylko, że mnie cieszy to, że nie ma nadal państwa globalnego!

        Co do ostatniego to właśnie rozbawiło mnie wrzucenie do jednego worka kataru i raka (próchnicę pomijam) – nadal spotykam ludzi, którzy naiwnie wierzą w coś takiego jak uniwersalny lek na raka (w domyśle na wszelkie formy i odmiany).

        Polubienie

Dodaj komentarz