Jak hydra

Myślałem, że tamat został na dobre zamknięty rok temu. Jednak pan (nie wiem, czy wciąż można tytułować go doktorem) Wakefield najwyraźniej jest jak hydra – na miejsce każdej uciętej głowy odrastają mu dwie kolejne.

I pomimo skazania go przez British Medical Council za fałszerstwo oraz narażanie życia dwanaściorga dzieci, pomimo straty licencji do wykonywania zawodu, pomimo wycofania z fachowych pism artykułów autorstwa Andrew Wakefielda: ten ostani wciąż twardo się trzyma i w dniu czwartego stycznia złożył do sądu w Teksasie pozew o zniesławienie przeciwko dziennikarzowi Brianowi Deerowi, od którego śledztwa rozpoczęło się ujawnienie całej afery, edytor British Medical Journal Fionie Godlee, która swym autorytetem wsparła Deera oraz całemu pismu BMJ. Wykorzystuje do tego nowe prawo, działające w Teksasie zaledwie od czerwca 2011. Jednym z podstawowych pytań, jakie zadawać będą obserwatorzy tej sprawy jest to, czy Deer oraz brytyjski, jakby na to nie patrzeć, BMJ podlegają w ogóle jurysdykcji sądów teksańskich.

Jest to dla Wakefielda kolejna już próba dochodzenia praw w sądzie. Pierwsza miała miejsca w Wielkiej Brytanii w 2005 roku i zakończyła się wycofaniem pozwu. Czy jest zatem jakaś szansa tym razem? Szczerze wątpię. Podejrzewam jednak, że wznowiona medialna obecność Wakefielda zaowocuje wysypem antyszczepionkowych tekstów w nieodległej przyszłości. I znowu będziemy musieli się użerać i po raz setny tłumaczyć, że nie, nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy szczepionką MMR a autyzmem…

Dodaj komentarz