Naukowo o blogerach – rewizyta

ResearchBlogging.org

Jakieś pół roku temu opisywałem publikację badaczy izraelskich1, którzy przyjrzeli się naukowej blogosferze i próbowali odrobinę ją scharakteryzować pod kątem demografii (czyli blogerów) z jednej strony oraz pod kątem literatury (czyli tematyki) z drugiej. W tamtej pracy, dla której wyjściem był katalog Research Blogging, opisanych zostało zaledwie sto kilkadziesiąt blogów spośród wielu zrzeszonych na RB, w tym tylko dwa polskie: Sporothrix oraz niżej podpisany. Ta skąpa reprezentacja polskiej blogosfery wynikała z przyjętych bardzo konserwatywnych kryteriów, według których kwalifikowano blogi do badania, oraz okresu, który był brany pod uwagę – polska edycja RB była wówczas jeszcze w powijakach.

Dwa tygodnie temu do tematu naukowej blogosfery opisywanej na przykładzie społeczności Research Blogging powróciła grupa badaczy brazylijskich, z których dwójka jest redaktorami portugalskiej edycji RB, wraz z Davem Mungerem, założycielem portalu (obecnie z nim jednak nie związanym), w piśmie PLoS ONE2.

Badacze postanowili jednak przyjrzeć się nie tyle blogosferze, co temu, jak na rozpowszechnianie badań naukowych wpływają blogerzy i serwisy takie jak RB. Wyjściową tezę świsnęli Samuelowi Arbesmanowi, harwardzkiemu matematykowi i pisarzowi, który pisząc dla magazynu Wired na początku tego roku, powiedział

Zbyt długo pomiar naukowego dorobku koncentrował się na publikacjach. Czy poprzez liczbę artykułów, czy przez liczbę cytowań, którą zebrały te artykuły, czy też wreszcie poprzez znacznie bardziej skomplikowane wskaźniki bibliometryczne, większość badaczy jest wciąż oceniana poprzez pochodną publikacji naukowej – czyli technologię, która ma już ponad 300 lat.

I chociaż tradycyjne publikacje prędko do lamusa nie odejdą, badacze coraz częściej zwracają uwagę na inne narzędzia, które pomagają ocenić impakt oraz jakość ich pracy – od mediów społecznych począwszy, aż po tzw. post-publication review, czyli recenzję po publikacji, która często gęsto dokonuje się właśnie na mniej lub bardziej specjalistycznych blogach.

Autorzy pracy zaczynają dokładnie od opisania krótkiej, bo zaledwie pięcioletniej3, historii Research Blogging, a także zasad według których działa. Jeśli nie jesteście z tematem zaznajomieni, prawdopodobnie warto rzucić okiem na ten wstęp. Dość tutaj powiedzieć, że Research Blogging jest agregatorem treści, który jednak nie ściąga z blogów zarejestrowanych w systemie (i zweryfikowanych przez moderatorów jako naukowe) całego kontentu, a jedynie ten oznaczony jako opisujący recenzowane badania naukowe.

Do analizy uwzględniono okres od początku RB, czyli od pierwszego listopada 2007 roku, do końca 2011 roku (badanie przeprowadzone było na początku 2012 – teraz jedynie ujrzało wreszcie światło dzienne). W porównaniu z pracą Izraelczyków, znacznie mniej uwagi zwrócono tutaj na autorów blogów, aczkolwiek pewne statystyki dotyczące tego, jak entuzjastyczne są społeczności różnych językowych edycji, można w pracy znaleźć. Tutaj warto może zaznaczyć, że edycji językowych jest zaledwie kilka – oryginalna angielska, nieco młodsze portugalska, hiszpańska, niemiecka, chińska i najnowsze – polska i włoska.

Spośród przebadanych nieco ponad 1200 blogów polskich blogów naukowych jest 24 – chociaż fani śledzący czeluście polskiego internetu i pojawiające się w nim naukowe njusy i inne opinie z pewnością zdają sobie sprawę, że jest to może ćwierć wszystkich obecnie działających blogów naukowych w Polsce (a może i mniejsza nawet część – wiele zależy, jak się zdefiniuje blog naukowy).

Word Cloud na podstawie liczby postów z polskich blogów naukowych zagregowanych w Research Blogging.
Word Cloud na podstawie liczby postów z polskich blogów naukowych zagregowanych w Research Blogging.

Zgodnie z tym, co można zaobserwować i w polskiej naukowej blogosferze, połowa blogów naukowych zdefiniowana jest jako zajmująca się biologią i medycyną. To oczywiście może być trochę mylące: nic prostszego sklasyfikowane jest jako blog chemiczny, chociaż stali bywalcy będą dobrze wiedzieć, że znacznie więcej jest tu biologii, czasem jest też jakaś fizyka lub astronomia, a często też po prostu bajdurzenie o dupie Maryni, które trudno zaszufladkować. Autorzy spekulują tutaj, że ta dominacja zdrowotno-biologiczna wynika z większego zainteresowania naukowców z tych dziedzin serwisem we wczesnej fazie jego istnienia. Ja pokusiłbym się o dodatkowe wyjaśnienie – biologia i medycyna dominują także w zakresie dostępnych pism otwarto-dostępowych, co niewątpliwie ułatwia wielu blogerom życie i dostęp do treści, którą mogą potem komentować i się nią dzielić. Ciekawostką pierwszą tutaj jest to, że różne dziedziny są mniej lub bardziej popularne w różnych edycjach językowych – Włosi piszą chętniej o fizyce niż biologii, Chińczycy zaś chętniej o chemii, psychologii i inżynierii. Drugą ciekawostką jest to, że polska blogosfera jest bardzo jednorodnie rozdzielona pomiędzy różne dziedziny. Innymi słowy – u nas znajdzie się coś dla każdego!

Bardzo ciekawą analizą, którą wykonali autorzy, a która bezpośrednio dotyczy początkowej tezy o coraz większym znaczeniu nowych wskaźników, była analiza korelacyjna pomiędzy cytowaniami prac naukowych w blogach zrzeszonych w RB, a takimi wskaźnikami jak impact factor, Eigenfactor, immediacy index, czas półtrwania artykułu (autorzy prac naukowych będą z niektórymi z tych na pewno zaznajomieni). Okazuje się – co może nie jest i jakimś wielkim zaskoczeniem – że cytowania prac na blogach korelują z tymi wskaźnikami znacznie słabiej, niż te wskaźniki między sobą.

Analiza korelacyjna pomiędzy różnymi wskaźnikami bibliometrycznymi - tradycyjnymi i alternatywnymi. /źródło:  Fausto et al., PLoS ONE 7(12): e50109; doi: 10.1371/journal.pone.0050109 (2012)
Analiza korelacyjna pomiędzy różnymi wskaźnikami bibliometrycznymi – tradycyjnymi i alternatywnymi. /źródło: Fausto et al., PLoS ONE 7(12): e50109; doi: 10.1371/journal.pone.0050109 (2012)

Widać to również w zestawieniu pism cytowanych przez blogi najczęściej. Do tego tzw. Złotego Kręgu Research Blogging należą Nature, Science, PNAS oraz PLoS ONE. Autorzy słusznie skądinąd zauważają, że intensywne cytowanie tych pism nie wynika z ich większych lub mniejszych impact factorów, ale z tego, że są to znane pisma multidyscyplinarne, podczas gdy większość czasopism jest jednak bardziej wyspecjalizowana. W tej czwórce wyróżnia się oczywiście PLoS ONE – po pierwsze, jako jedyne na liście pismo OA. Po drugie, jako pismo o nieimponującym IF w okolicach 4, niższym niż wiele pism specjalistycznych – w tym także pism z grupy PLoS. Tu jednak wyjaśnienie może być znacznie bardziej prozaiczne: PLoS ONE publikuje wiele prac, które Anglicy określają mianem quirky – czyli śmieszne, może nieco dziwaczne, czasem nieco niezwykłe. Niekoniecznie przełomowe. Prace te często gęszczą na łamach nic prostszego, więc zapewne wiecie, o jakich publikacjach mowa. I nie dziwota, że z łatwością trafiają one na blogi.

Z innych ciekawych spostrzeżeń: autorzy odnotowują, że liczba cytowań na post stale wzrasta. To ich zdaniem wskazuje na to, że blogi zawierają jednak wartość dodaną: że nie tylko opisują pokrótce zawartość publikacji (o ironio, a co ja teraz robię?), ale także dyskutują problemy naukowe szerzej. Syntetyzują – robiąc zresztą to, czego w nauce teraz bardzo brakuje…

Drugą ciekawą obserwacją jest to, że blogerzy wyraźnie preferują korzystanie z pism open access, ale to może mieć związek z tym, o czym już wspomniałem – tym, że wielu blogerów nie ma dostępu do pism dostępnych na subskrypcji, więc korzystają chętnie z tego, do czego mają dostęp.

Głównym wnioskiem z pracy jest jednak to, co już wcześniej podkreśliłem – że znaczenia nabierają coraz bardziej inne, alternatywne wskaźniki bibliometryczne. Ponieważ rodzi się nowa ścieżka udostępniania szerszej publiczności informacji naukowej. Obok tradycyjnego procesu: publikacja w piśmie naukowym – notka prasowa – raporty w mass mediach, pojawia się coraz częściej proces alternatywny: publikacja w piśmie naukowym – recenzowane (przynajmniej nieformalnie) posty na blogach naukowych przybliżające laikom informacje z publikacji bardziej przystępnym językiem. Alternatywne wskaźniki bibliometryczne pozwoliłyby ocenić wpływ badań niemierzony cytowaniami w innych artykułach. To właśnie widać w analizie korelacyjnej przedstawionej w pracy – brak korelacji między cytowaniami w postach a tradycyjnymi wskaźnikami wynika z tego, że te wskaźniki służą do oceny różnych aspektów pracy naukowej.

Przypisy:

1. Shema, H., Bar-Ilan, J., & Thelwall, M. (2012). Research Blogs and the Discussion of Scholarly Information PLoS ONE, 7 (5) DOI: 10.1371/journal.pone.0035869

2.Fausto, S., Machado, F., Bento, L., Iamarino, A., Nahas, T., & Munger, D. (2012). Research Blogging: Indexing and Registering the Change in Science 2.0 PLoS ONE, 7 (12) DOI: 10.1371/journal.pone.0050109

3. Wielu z Was może wydawać się, że Research Blogging jest starsze – ale nie, ma jedynie pięć lat. Polska edycja jeszcze mniej – niedługo obchodzić będzie dopiero drugie urodziny…

10 Comments

  1. Dla mnie blogi wielokrotnie są głównym źródłem informacji – o wiele bardziej specjalistyczne niż artykuły na serwisach z wiadomościami i jednocześnie napisane językiem przyjaznym i okraszone komentarzami, co dla laika, który publikacje naukowe traktuje jako ostateczność, jest łatwiejsze do strawienia

    Polubienie

  2. Rzeczywiście ciekawie się to wszystko rozwija – szczególnie gratuluję Tobie i Sporothrix!
    Sam cały czas zastanawiam się nad oddzielnym blogiem naukowym, bo jakoś na moim wielotematycznym prywatnym niespecjalnie wychodzą mi tego typu wpisy.
    Czy myślisz, że jest miejsce i sens dla prowadzenia bloga poruszającego tematy analityczne albo węziej – fizykochemii kryminalistycznej?

    Polubienie

    1. Akurat tutaj nie ma tak naprawdę czego gratulować – co najwyżej może wytrwałości w przeklejaniu tych cholernych kodów z RB ;)

      Co do własnego bloga naukowego – jeśli zbiera Ci się dość materiałów, to na pewno powinieneś do tego wrócić. Ale ja bym to bardziej wydzielił z Twojego normalnego bloga, bo na nim, to raczej zginie. A w ogóle to teraz, jak się zabraliście z Moniką za tę komunikologię stosowaną, to w ogóle wstyd, że żadne z Was nie prowadzi bloga naukowego :)

      Polubienie

      1. Myślę, że jednak jest czego gratulować…

        Masz rację – jeśli już z tym ruszę to raczej jako oddzielny serwis. Nie odpowiedziałeś jednak na pytanie, czy widzisz sens w pisaniu nowinkach i ciekawostkach analitycznych albo sprawach kryminalistyki? Może inaczej – o czym chętniej byś czytał?

        Co do naszej „komunikologii stosowanej”, to myślimy nad czymś wspólnym i to dużo większym ale na razie nie będę zdradzał szczegółów!

        Polubienie

  3. O – ja też jestem, jak miło, lecę się pochwalić Żoneczce. Chociaż (nie obraź się Rafale) z wielkością literek jest coś nie tak, gdyż Biokompost Januarego, nota bene inicjatora polskiej wersji Research Blogging jest drobniejszy od mojego.

    A teraz poważny komentarz:
    Można oczywiście do oceny prac naukowych dodać nowe kryterium – recenzowane posty na blogach naukowych, jak to sugerujesz. Istnieje jednak ciemna strona zjawiska socjologicznego jakim jest internet i w tym przypadku przybiera ono postać komentarzy internautów. Parę spraw:

    Na wielu blogach informacje naukowe są komentowane przez dyskutantów z ideologicznym zacietrzewieniem. Nie jest to miłe i nie wygląda zbyt ładnie, może być problemem dla badacza, nie każdego to bawi. Na przykład Wojciech Pastuszka prowadzący blog Archeowieści, po jednej z wypowiedzi zdradził w przypływie zniechęcenia, iż ma trudności z pozyskiwaniem tekstów, gdyż autorzy prac boją się chamskiej krytyki.

    Inaczej ten problem ujął Marcin Zaród w trakcie dyskusji na blogu Sporothrix: Bez sprawnej moderacji każde forum dyskusyjne zaspamują ludzie mający problem z dyscypliną myślową i co wtedy? Czy przekaz będzie zgodny z intencjami autora tekstu?
    http://sporothrix.wordpress.com/2012/10/30/pogromcy-mitow-medycznych-czesc-ii/#comment-4475

    Najlepiej podsumował moim zdaniem problem Wojciech Orliński na łamach (papierowego wydania) GW jako zjawisko rozczarowania internetem. Powstało wiele inicjatyw, również firmowanych przez instytucje państwowe umożliwiające zabieranie głosu przez obywateli. Wydawało się to cennym rozwiązaniem, tymczasem głos internetu jest głosem całkowicie niereprezentatywnym, skrzywionym, niefachowym, pod względem komunikacji społecznej internet nie spełnił lokowanej w nim nadziei (streszczenie z pamięci, mogłem coś pokręcić).

    Można oczywiście kontrargumentować, iż wypowiedzi blogerów naukowych to jedno, a komentarze internautów to co innego. Jednak tekst opublikowany „w internecie” żyje swoim życiem, nawet jak autor nie zezwoli na komentowanie w sposób (jego zdaniem) wypaczający przekaz – można tekst przekleić i „odpowiednio” skomentować w miejscu sprzyjającym tego rodzaju działalności. W taki sposób właśnie padały chamskie komentarze od „odważnych” anonimowych internautów pod adresem moim i mojej Żoneczki, gdy na przykładzie naszego Synka opisaliśmy zasady szczepienia niemowlaków okiem rodzica.

    I tu dochodzimy do nieobiektywności czegoś, co można nazwać „popularnością” w internecie. Bloger promujący leczenie lewatywą zawsze będzie bardziej popularny od blogera, który twierdzi inaczej. Przykład poniżej:
    http://sporothrix.wordpress.com/2012/12/10/pogromcy-mitow-medycznych-czesc-iii/#comment-4561

    Zatem pytanie: JAK miałby wyglądać wskaźnik bibliograficzny, opierający się o publikowanie tekstów na blogach naukowych?

    Polubienie

    1. Znalazłeś – wszystkie polskie blogi obecne w RB chociaż jednym postem się znalazły. Tylko Wordle było robione na podstawie ilości postów (bo chciałem mieć graficzkę, a nie nudną tabelkę), więc Cię nie widać, bo widać nie chciało Ci się może wklepywać kodu :P Poza tym w zeszłym roku były problemy z systemem i wielu wpisów agregator nie wyłapał (o czym o dziwo sami autorzy wspominają, tłumacząc spadek liczby postów).

      Polubienie

        1. O, nawet nie zauważyłem, co jest pod linkiem ;) To jakiś czas temu był inny blog, innego Mateusza Korycińskiego (który jednak pisania zaprzestał już ze dwa lata temu).

          Polubienie

Dodaj komentarz